Baśka ma trzydzieści pięć lat, mieszka na głębokiej prowincji w Górach Świętokrzyskich, sama. Miało być inaczej- miłość, rodzina..., ale jej małżeństwo się rozpadło. Rozwód był bolesny, romans, w który wdał się mąż, boli do dziś.
Trudno po tym wszystkim komukolwiek zaufać, nawet przyjaźnie jakoś się pourywały. Baśka swoje serce, czułość i czas poświęca bezpańskim, porzuconym psom. Przygarnia je i marzy o zorganizowaniu prawdziwego schroniska. Niestety, kiedy ulega wypadkowi, nie tylko nie jest w stanie zajmować się czworonożnymi podopiecznymi, ale i sama potrzebuje pomocy. Czy może na kogoś liczyć? Na mamę? Sympatycznego weterynarza, któremu wyraźnie się podoba? A może ponurego, mrukliwego mężczyznę, którego tajemnic nie zna, ale który zjawia się wtedy, gdy Baśka potrzebuje go najbardziej?
Pełna namiętności, zaskakująca i wciągająca od pierwszej strony opowieść o miłości, zaufaniu i o tym, że życie potrafi zaskoczyć nawet tych, którzy porzucili już jakąkolwiek nadzieję na szczęście.